DIVA V&A Museum w Londynie
Kim jest diwa? Związana z operą, teraz kojarzy się głównie z rozkapryszoną gwiazdą. Albo używa głosu do śpiewania arii, albo do spełniania zachcianek. A co, jeśli Wam powiem, że stworzono nową współczesną definicję? Wystawa DIVA V&A Museum w Londynie to zupełny powiew świeżości. Wyszłam zainspirowana. Rany, po prostu muszę Wam o tym opowiedzieć, bo na tak dobrej wystawie jeszcze nie byłam!
Przyznaję, sama uległam stereotypom. Słyszałam o tej wystawie i zwyczajnie stwierdziłam, że meh to nie dla mnie. Diwa kojarzyła mi się z kimś… Starym, zadufanym w sobie. Kiedyś często można było znaleźć w gazetach opisy przerażonej obsługi o trudnych do spełnienia zachciankach gwiazd, pamiętacie?
I will always be as difficult as necessary to achieve the best – Maria Callas
Całe szczęście, wystawa DIVA V&A stoi niedaleko “Gabrielle Chanel: Fashion Manifesto” (która nie zrobiła na mnie wrażenia, nie wiem tylko czy ze względu na styl czy tłum dookoła) i musiałam przejść obok. To nie tak, że jest widoczna gołym okiem. Zobaczyłam jednak Adele, Marylin Monroe czy Cher w konstelacji gwiazd wyświetlane na suficie. Kilka kreacji… Kupili mnie! Właściwie to ja kupiłam bilet na wystawę, wciąż dostępną do 10 kwietnia 2024 roku za 20 funtów o tutaj.
Przy skanowaniu biletów obsługa proponuje słuchawki. Dzięki nim dzieje się magia! Nie mówię tutaj o przewodniku, który powie Ci, że przed Tobą znajduję się szkic sukienki Tiny Turner. Mówię tutaj o dwuwymiarowym doświadczeniu, bo po ich założeniu usłyszysz muzykę. I to nie taką z poczekalni na infolinii, tylko najlepsze utwory związane z postaciami, jakie przedstawia wystawa DIVA V&A. Zresztą, możecie jej posłuchać na Spotify – polecam jako podkład do tego wpisu, a co tam. Moje słuchawki zacięły się w jednym momencie, ale obsługa je zresetowała i wszystko było już cacy. W zależności gdzie stałam, słyszałam odpowiednią muzykę. Brakowało tylko rozpylenia ulubionych perfum Marylin Monroe dla kolejnego zmysłu, ale nie narzekam – zapach Chanel N°5 bardziej mnie drażni niż cieszy. ;)
A true diva is graceful and talented, and strong and fearless and brave, and someone with humility – Beyonce
DIVA V&A podzielona jest na akty i sceny. Każda skupia się na innym momencie historycznym. Potężne głosy śpiewaczek operowych. Aktorki niemego kina, które były bardziej postrzegane jako towarzyszki zdolnych aktorów. Tańczące gwiazdy musicalu. Finalnie, gwiazdy (nie tylko kobiety) w których rozkochiwali się nasi dziadkowie, rodzice i my sami. Ale najpiękniejsze w tej wystawie jest to, że za tymi wszystkimi strojami, plakatami, fragmentami filmów i muzyką kryje się szczególny manifest.
Isabella Andreini, Ella Fitzgerald, Elizabeth Taylor, Dolly Parton, Madonna, Lady Gaga, RuPaul, Elton John. Każda z tych osób żyła (lub żyje) w innych czasach. W czasach tworzenia Hollywood i przeważającego patriarchatu, w czasach widzenia kobiety tylko przez pryzmat seksapilu. W czasach rodzącego się feminizmu i walki o równe prawa dla wszystkich grup społecznych. Te osoby nigdy się nie spotkały (niektórym się to udało, niuans), ale łączy je jedno. Posiadanie dystansu i władzy nad własnym życiem. Bycie pewn_ą siebie, odważn_ą, świadom_ą, ambitn_ą, niezależn_ą, siln_ą, woln_ą. Brzmi idealnie, jednocześnie jednak idealne nie jest. Każda z tych osób skupia się na podążaniu własną ścieżką i nie boi się popełniania błędów.
I have learned how to fight. I have never been scared of anyone. I am quite fearless – Lata Mangeshkar
To jest właśnie ten najważniejszy przekaz. Media (również, a może zwłaszcza, społecznościowe) tworzą krzywy obraz rzeczywistości. Wpoiły nam, że diwa to rozkapryszona gwiazda z niemożliwymi do spełnienia zachciankami. Osoba zachłanna, egoistyczna, perfekcyjna, z której trzeba się śmiać, wytykać palcami. Wystawa DIVA V&A nadaje temu terminowi nowy, świeży wydźwięk. Słowa mają moc, dlaczego nie tworzyć więcej tych o pozytywnym znaczeniu? DIVA V&A stawia obok siebie Mariah Carey i Billie Eilish, Arethę Franklin i Pink. Bo wśród genialnych osiągnięć w świecie rozrywkowym, te wszystkie osoby walczyły o coś jeszcze. O siebie i / lub innych.
Na DIVA V&A spędziłam około półtorej godziny. Każda wystawa V&A Museum jest dopracowana pod względem wizualnym, ale tutaj poczułam motywację i inspirację. Nie przesadzam! Wychwalanie osiągnięć to jedno, ukazanie eksponatów to drugie, ale przedstawienie tylu osobowości na tylko dwóch salach muzeum to już wyjątkowe osiągnięcie.
Ciekawy wpis, Moniko. Szkoda, że nie mogę zobaczyć wystawy.