Podsumowanie 2019 roku – witaj, 2020!
Tak, wiem, jestem spóźniona! Rok 2019 już za drzwiami, ja jednak kurczowo trzymam klamkę. Kochany, bez pożegnania nie odejdziesz, zwłaszcza że pewnie nie jeden raz będę musiała zakreślić datę, z przyzwyczajenia pisząc “dziewiętnaście”. Zanim więc w pełni oddamy się noworocznym postanowieniom, pozwól, że zamknę ten rozdział i zrobię podsumowanie 2019 roku.
Katastrofa za katastrofą
Zacznę “z grubej rury”, ale 2019 pokazał, jakie mogą być skutki ludzkiej głupoty. Zniszczenie katedry Notre Dame, pożary w Australii i Amazonii, żółwie dławiące się plastikowymi słomkami… Było tego więcej.
Ten rok uzmysłowił mi, że jesteśmy tylko gośćmi na tej planecie, równi z innymi jej mieszkańcami. Nie mówię, że każdy z nas powinien być drugą Gretą, powinniśmy jednak troszczyć się o Ziemię – nawet małe kroki są warte świeczki. Ja w 2019 przerzuciłam się na picie wody z filtrowanej butelki Brita oraz noszenie płóciennych toreb na zakupy.
Malaga, Tiki Taki i Kasztanki
Na początku roku odwiedziliśmy Andaluzję – trochę przypadkowo, bo Michał pomylił się i zamiast Madery zaproponował Malagę (sic!). To był jednak jeden z lepszych naszych wypadów. Jedliśmy przepyszne sardynki na brzegu morza, śmigaliśmy na elektrycznych hulajnogach, przejechaliśmy wybrzeże, zwiedzaliśmy nocą przepiękną Alhambrę i chodziliśmy zawieszoną ścieżką Caminito Del Rey… Postaram się to wszystko wkrótce opisać!
Później wpadliśmy na moment do Cambridge i Milicza, a razem z Julką (miss U, buddy) spędziłyśmy weekend w Warszawie. Ostatnia wycieczka w 2019 to spełnienie cichego maturalnego życzenia – wycieczka Eurostarem do Paryża. Wpis o Paryżu znajdziesz TUTAJ.
Pełen rok w Anglii
Przez ten rok zadomowiłam się w Londynie. Oczarowana tym miastem, wyjechałam, by jak najlepiej poznać to miejsce oraz podszkolić język angielski. Dostałam jednak dużo więcej – nauczyłam się inaczej patrzeć nie tylko na świat, ale i na siebie.
Poznając ludzi z różnych zakątków, uświadamiasz sobie, że istnieje wiele historii, tradycji i przyzwyczajeń. To, co dla Ciebie jest oczywiste, dla kogoś innego może być czymś dziwnym, a nawet śmiesznym. I nie się co obrażać obrażać – ale być wdzięcznym, że można spojrzeć na różne sprawy z wielu perspektyw.
Każdy z nas ma swoje własne przeżycia i doświadczenia. Kiedyś bardzo denerwowało mnie, że ludzie oceniają mnie przez pryzmat swoich własnych i czułam się niezrozumiana. Teraz odpuściłam – ważne, żebym ja rozumiała siebie.
To wszystko przerzuca się również na styl. Wiecie, że dużo osób zakłada skarpety do klapek i jedyne co wie o Polsce to, że to taki europejski kraj? ;) Dlaczego dajemy sobie wmówić, że to taki polski obciach? Otacza mnie tyle mody dookoła, że mniej zastanawiam się nad tym, czy coś do siebie pasuje, a bardziej, czy mnie się to podoba.
Wzniosłam toast (do “Raise your glass”) z Pink
Mam słabość do koncertów, choć ostatnimi czasy jest ich w moim życiu znacznie mniej niż w wcześniej. Jednak dla tych basów w płucach, śpiewu na całe gardło i machaniu rękami niczym w tańcu godowym staram się, by zahaczyć chociaż jeden w roku. W 2019 widziałam swoją dziecięcą idolkę – Pink. Usłyszeć na żywo, że jest się “fuckin’ perfect” for her było niezapomnianym przeżyciem.
John Terry na Stamford Bridge
To może być bardzo dziwne, ale popłakałam się kiedy w 2017 usłyszałam, że John Terry kończy karierę (piłkarską). Płakałam jak dzieciak, któremu odmówiono nowej zabawki, i w między czasie tłumaczyłam mamie, że to wszystko poważna sprawa, bo chciałam wyjechać na mecz Chelsea Londyn i zobaczyć ukochanego piłkarza na murawie.
Tak, jak trudno było wytłumaczyć mój płacz mamie, tak ciężko będzie mi opisać to uczucie, gdy usłyszałam, że John Terry pojawi się na meczu charytatywnym Soccer Aid. I że ten mecz będzie w Londynie, na Stamford Bridge (stadion Chelsea), 27 mili ode mnie.
Wejście na stadion i zobaczenie Terrego (oraz innych piłkarzy, jak Michael Owen czy Digier Drogba) uświadomiło mi, że każdy z nas ma moc spełniania marzeń, niezależnie jak zwariowane by ono było. Wszystko w życiu jest możliwe, nawet to, że nie zemdlałam tego dnia z wrażenia. :)
Urodziny z Myszką Mickey
Zaczynam myśleć, że rok 2019 był najbardziej abstrakcyjny ze wszystkich dotychczasowych. Bo czy wiele ludzi może powiedzieć, że Myszka Mickey pocałowała ich w rękę? ;) Moje 27. urodziny spędziłam razem z Michałem bawiąc się w najlepsze w paryskim Disneylandzie. Bajka!
Wpisy o Disneylandzie znajdziesz W TYM MIEJSCU.
Stworzenie tego miejsca
Wiesz, że pierwszy raz pomyślałam o pisaniu bloga jakieś… 2 lata temu? ;) Jestem dumna z siebie, że w końcu się odważyłam, otworzyłam i założyłam My Serenity Sky. Stworzyłam to miejsce od podstaw i ciężko pracuje, żeby miało ręce i nogi. Tym bardziej miodem na moje serce są pozytywne słowa, jakie słyszę. Dziękuję, że tu jesteś!
Teraz jestem gotowa… Żegnaj, 2019! Witaj, 2020!
Piszę to co roku ale niezmiennie cieszę się że mogę być częścią każdego Twojego roku :*
Awww, ja też się z tego cieszę i mam nadzieję, że 2020 przyniesie nam kolejną przygodę <3